Udostępnij. Kontrolerzy biletowi nie mają lekko. Wyzwiska i mnóstwo stresującej, niepotrzebnej szarpaniny z nieuczciwymi i agresywnymi pasażerami to ich smutna codzienność. A przecież Kontrolerzy ruchu lotniczego w Warszawie pracują w tak okrojonym składzie, że dziś rano na pół godziny trzeba było wstrzymać wszystkie lądowania i odloty. Za kilka dni na stanowisku pracy pozostanie niewiele ponad 30 kontrolerów, a to sparaliżuje największy port lotniczy w kraju. W Krakowie doszło do kolejnego pobicia kontrolera biletów. Mężczyzna doznał doznał urazu głowy oraz szyi po tym, jak zaatakował go pasażer tramwaju nr 52. To dziesiąte pobicie kontrolera biletów w ostatnim półroczu. – Zdarzenie miało miejsce w tramwaju linii 52 nr boczny HZ252 ok godziny 8:50 na odcinku POCZTA GŁÓWNA – GROTA ROWECKIEGO. Został ujawniony […] Polska Agencja Żeglugi Powietrznej wylicza, że zarobki najlepiej zarabiających kontrolerów ruchu lotniczego w Polsce sięgały 90 tys. zł miesięcznie. Sami kontrolerzy uważają, że wielu z nich zarabia znacznie mniej, zwłaszcza na lotniskach regionalnych. Pokazali kwoty, jakie wpływają na ich konta. Więcej takich historii znajdziesz Praca: Sprzedaż-biletów-na-koncert. 132.000+ aktualnych ofert pracy. Konkurencyjne wynagrodzenie. Pełny etat, praca tymczasowa, niepełny etat. Powiadomienia o nowych ofertach pracy. PAP/Łukasz Gągulski) Od listopada 2022 roku kontrolerzy biletów zostali pobici osiem razy podczas wykonywania swoich obowiązków w autobusach i tramwajach komunikacji miejskiej w Krakowie – powiedział Piotr Wieczorek, rzecznik prasowy spółki kontrolującej bilety. Jak ocenił, fala hejtu wobec kontrolerów jest podsycana w internecie. . W tej chwili w MPK Wrocław pracuje 40 kontrolerów biletów. Miejski przewoźnik w tym roku chce zatrudnić jeszcze 10 osób. – Zakres zadań to oczywiście bieżąca kontrola biletów, wystawianie wezwań do zapłaty w przypadku ich braku oraz wypełnianie dokumentów związanych w wykonywanymi czynnościami – mówi Tomasz Śpiewak z wrocławskiego MPK. Jakie wymagania? Spółka miejska oczekuje od przyszłych pracowników przede wszystkich dyspozycyjności, bo praca jest w trybie dwuzmianowym. Oczywiście ważna jest komunikatywność oraz doświadczenie w pracy przy obsłudze klienta i umiejętność radzenia sobie w trudnych, stresowych sytuacjach. Znajomość języka angielskiego będzie dodatkowym atutem. Do aplikowania potrzebne będzie zaświadczenie o niekaralności. MPK oferuje kontrolerom umowę o pracę z wynagrodzeniem na poziomie około 3000 zł oraz pakiet socjalny. Aplikować można na stronie internetowej MPK. Coraz mniej gapowiczów ale zadłużenie duże Z roku na rok spada liczba wystawionych wezwań do zapłaty za jazdę bez ważnego biletu. Podobnie, jak zadłużenie gapowiczów w stosunku do budżetu miasta. Jednak suma ciągle robi wrażenie, bo przekracza 11,5 miliona złotych. W zadłużeniu tym ujęte są zobowiązania z wystawionych wezwań od 2009 roku, od kiedy MPK w imieniu gminy Wrocław prowadzi kontrole biletów i windykację. Najczęściej jednak jest tak, że osoby, którym zdarzyła się jazda na gapę, płacą karę od razu. Tak zwani dłużnicy, to raczej recydywiści – osoby, które mają na koncie więcej, niż jedno wezwanie do zapłaty. W gronie tym są rekordziści. – W rejestrze dłużników mamy panią, która ma na koncie 65 wezwań za jazdę bez biletu. Aktualna łączna kwota jej zadłużenia to ponad 18 tysięcy (w MPK), łącznie z kosztami egzekucji zadłużenie przekracza 35 tysięcy złotych – opowiada Agnieszka Korzeniowska, rzecznik prasowa MPK. – Pod koniec ubiegłego roku pojawił się u nas inny rekordzista, który miał 50 wezwań do zapłaty. Ku naszemu zaskoczeniu, jednorazowo zapłacił w kasie MPK ponad 14 tysięcy zł. Do uregulowania pozostają mu jeszcze koszty egzekucyjne, ale z listy dłużników MPK zniknął – dodaje. W ubiegłym roku MPK wyegzekwowało od dłużników kwotę prawie 6 mln zł. Za takie pieniądze można kupić np. 4 nowe autobusy typu solo. Kontroler biletów to zawód, jakiemu z pewnością można nadać miano specyficznego. Od lat powstaje wiele legend o pracy "kanara" – najczęściej na temat ich zarobków oraz ryzyka wpisanego w charakterystykę profesji. Przyjrzeliśmy się realnym ofertom pracy na stanowisko kontrolera i kuriozalnym historiom, które w ostatnich latach zdarzyły się w środkach transportu warszawskiej komunikacji. Ile zarabia warszawski "kanar"? Zarobki kontrolerów biletów to temat, który w Warszawie urósł już do rangi miejskiej legendy. Z różnych źródeł słyszy się o coraz to bardziej skrajnych i odrealnionych kwotach, od przesadnie wysokich do znacznie zaniżanych. Ile naprawdę w stolicy zarobić może "kanar"? Zarząd Transportu Miejskiego w Warszawie korzysta z usług prywatnych firm, które personel zatrudniają na własną rękę. Jedno z przedsiębiorstw zamieściło niedawno ofertę w popularnym serwisie ogłoszeniowym. Z jego treści wynika, że zarobki rozpoczynają się od kwoty 2,5 tys. zł brutto wynagrodzenia podstawowego. Poza tym kontrolerzy liczyć mogą na "atrakcyjny system premiowania, który zależy od indywidualnych wyników", czyli najprawdopodobniej od liczby wypisanych wezwań do zapłaty. Pracodawca kusi również "realną perspektywą rozwoju", "pracą w rozwojowej i nowoczesnej organizacji" oraz "samodzielną i pełną wyzwań pracą". Tyle teorii. A jak pozycja kontrolera na rynku pracy wygląda w praktyce? Pod koniec ubiegłego roku w portalu Vice ukazał się wywiad z anonimowym kontrolerem biletów pracującym w Warszawie. W rozmowie mężczyzna przyznał, że praca "kanara" finansowo opłaca się Sprawdzając ludziom bilety, zarabiam powyżej średniej krajowej. Jak na pracę, która nie wymaga specjalnych kwalifikacji (poza odpornością na stresogenne sytuacje i obelgi) to całkiem nieźle – mówił. I przyznał, że większą część jego wynagrodzenia stanowią prowizje od opłaconych obowiązków kontrolera nie jest szczególnie obszerny. W ogłoszeniu czytamy, że osoba zatrudniona na stanowisku odpowiedzialna będzie za przeprowadzenie kontroli dokumentów przewozu oraz nakładanie na pasażerów opłat dodatkowych w przypadku ich braku. Należy jednak pamiętać, że kontrolerzy nie cieszą się szczególnie życzliwą opinią w społeczeństwie i często stają się ofiarami agresji słownej lub fizycznej. Ale o tym w kolejnych akapitach. Ile naprawdę zarabia się w Warszawie? Teraz wiemy już wszystko Jakie wymagania musi spełnić osoba ubiegająca się o pracę jako "kanar"? Najważniejsze warunki to:niekaralność ukończony 21 rok życia dobry stan zdrowia / odporność na stres wykształcenie min. średnie podstawowa znajomość języka angielskiego Odgryzione ucho, zepchnięcie na tory – ryzyko wpisane w zawódNa przestrzeni ostatnich kilku lat w Warszawie nie brakowało groźnych ataków na kontrolerów biletów, dokonywanych najczęściej przez gapowiczów. W 2014 roku pewien pasażer nieposiadający ważnego biletu, podczas kontroli rzucił się na "kanara" i... odgryzł mu kawałek ucha! Warszawski Mike Tyson z nocnego autobusu usłyszał wówczas zarzut uszkodzenia ciała. Za ten czyn grozi kara do 5 lat pozbawienia wolności. Również przed pięcioma laty jednemu z kontrolerów połamano kilka palców u lewej ręki. Z kolei latem 2018 roku na stacji Metro Marymont jeden z pasażerów zepchnął kontrolera na tory – oczywiście w obawie przed mandatem. Bezpłatna komunikacja miejska, Warszawa 2020. Nowe przepisy.... Upadek był na tyle dolegliwy, iż nie był w stanie samodzielnie wydostać się z torowiska, pomocy udzielił mu drugi kontroler. Doszło do złamania palca ręki i rozcięcia skóry na głowie i przedramieniu poszkodowanego. Zniszczeniu uległo także mobilne urządzenie kontrolerskie. Agresja pasażera, który uciekł z miejsca ataku, mogła zakończyć się tragicznie – informował wówczas wyżej przypadki nie są odosobnione. W podobnych sytuacjach niejednokrotnie znajdują się również kontrolerzy parkingowi Zarządu Dróg Miejskich. Zjawisko agresji wobec nich stało się na tyle powszechne, że urząd wystosował nawet specjalną kampanię. Coraz mniej gapowiczówI na koniec pozytywny aspekt. Mimo wielu aktów agresji, częstych obelg i wrogich spojrzeń, kontrolerzy solidnie wykonują swoją robotę - liczba gapowiczów w Warszawie maleje. W ubiegłym roku do kasy ZTM wpłynęła rekordowa kwota ze sprzedaży biletów. Wyniosła ona aż 955 019 882,10 zł. W 2017 roku odsetek gapowiczów wynosił 4,4 procenta wszystkich pasażerów, zaś w 2018 już tylko 3 procent. • Zarząd Transportu Miejskiego chce uzupełnić liczbę kontrolerów biletów.• Nowi pracownicy będą pochodzić z firmy zewnętrznej, która zostanie wybrana w przetargu.• Trwają przygotowania do jego ogłoszenia.• ZTM będzie wymagał od nowych kontrolerów znajomości języków obcych. Dyrektor pionu handlowego ZTM Grzegorz Dziemieszczyk mówił podczas środowego spotkania z dziennikarzami, że Zarząd jest na etapie ostatnich przygotowań do ogłoszenia przetargu, zostanie on ogłoszony prawdopodobnie na początku kwietnia. Kontrolerzy zatrudnieni przez zewnętrzną firmę będą sprawdzać bilety w pojazdach ZTM przez siedem dni w tygodniu, będą pracować zarówno w obszarze pierwszej, jak i drugiej strefy biletowej. W dni robocze będzie ich co najmniej 20, a w soboty, niedzielę i święta co najmniej ośmiu. Każdego miesiąca nowi kontrolerzy będą musieli wykonać co najmniej 100 tys. kontroli. Każdy z pracowników przed rozpoczęciem pracy zostanie dokładnie przeegzaminowany ze znajomości przepisów taryfy biletowej, regulaminu przewozów, ale również z postępowania w różnych sytuacjach zdarzających się w pojazdach komunikacji miejskiej, np. prowokowania ze strony pasażerów - zapowiedział Dziemieszczyk. Czytaj też: Kontroler biletów- zawód podwyższonego ryzyka "Taki egzamin będzie w teorii, natomiast później przed dopuszczeniem do samodzielnej pracy w terenie będzie jeszcze prawdopodobnie osiem, być może jeszcze więcej godzin dodatkowej pracy wspólnie z naszymi już doświadczonymi kontrolerami i dopiero ich ocena pozwoli na wystawienie certyfikatu do samodzielnej pracy" - wyjaśnił dyrektor pionu handlowego ZTM. Kontrolerzy będą ponadto musieli wykazać się minimum średnim wykształceniem oraz znajomością języków obcych - angielskiego lub rosyjskiego. Przy wyborze najkorzystniejszej oferty głównym czynnikiem będzie cena za świadczone usługi, ale ZTM będzie chciał również, by jak najwięcej pracowników było zatrudnionych na etat. Dyrektor ZTM Wiesław Witek podkreślił, że Zarząd pracując nad nowym przetargiem chce wziąć na siebie pełną odpowiedzialność za jakość pracy kontrolerów oraz przyjąć na siebie całą sferę spraw związanych z windykacją. Witek dodał, że zatrudnienie nowych kontrolerów ma służyć uszczelnieniu systemu biletowego w mieście. ZTM obecnie ma 68 kontrolerów etatowych i ok. 60 osób zatrudnionych na umowę zlecenie, dodatkowo 76 pracowników SKM zostało przeszkolonych w zakresie kontroli biletów. Firma wybrana w przetargu zacznie pracować na przełomie sierpnia i września br. - przewiduje ZTM. Bez biletów jeździ ok. 5 proc. kontrolowanych pasażerów. Na środowym spotkaniu przedstawiciele ZTM poinformowali również, że 1 kwietnia zostanie uruchomiony nowy Punkt Obsługi Pasażerów na Dworcu Centralnym; będzie znajdował się w hali głównej, będzie otwarty przez siedem dni w tygodniu, od godz. 6 do 22. Oprócz tego ZTM chce na stacji metra Centrum stworzyć jeden duży POP zamiast obecnych dwóch mniejszych, których wykorzystanie jest nierównomierne. Zarząd chce otworzyć dwa kolejne POP-y przy Metrze Politechnika i Metrze Wilanowska. W 2015 r. wpływy z wszystkich POP-ów wyniosły 65 mln zł - poinformował Witek. Ponadto ZTM poinformował, że od 2 kwietnia ponownie rusza linia autobusowa 800, którą będzie można dojechać do muzeum w Palmirach i Kampinoskiego Parku Narodowego. Ta linia okresowa będzie jeździła w soboty, niedziele i święta (a także 2 i 27 maja) do 30 października. Autobusy będą wyjeżdżały co półtorej godziny ze stacji metra Młociny. Podobał się artykuł? Podziel się! Autor: PAP/AT •30 mar 2016 14:47 Skomentuj • Zarząd Transportu Miejskiego chce uzupełnić liczbę kontrolerów biletów.• Nowi pracownicy będą pochodzić z firmy zewnętrznej, która zostanie wybrana w przetargu.• Trwają przygotowania do jego ogłoszenia.• ZTM będzie wymagał od nowych kontrolerów znajomości języków obcych. Kontrolerzy zatrudnieni przez zewnętrzną firmę będą sprawdzać bilety w pojazdach ZTM przez siedem dni w tygodniu ( Dyrektor pionu handlowego ZTM Grzegorz Dziemieszczyk mówił podczas środowego spotkania z dziennikarzami, że Zarząd jest na etapie ostatnich przygotowań do ogłoszenia przetargu, zostanie on ogłoszony prawdopodobnie na początku kwietnia. Kontrolerzy zatrudnieni przez zewnętrzną firmę będą sprawdzać bilety w pojazdach ZTM przez siedem dni w tygodniu, będą pracować zarówno w obszarze pierwszej, jak i drugiej strefy biletowej. W dni robocze będzie ich co najmniej 20, a w soboty, niedzielę i święta co najmniej ośmiu. Każdego miesiąca nowi kontrolerzy będą musieli wykonać co najmniej 100 tys. kontroli. Interesują Cię biura, biurowce, powierzchnie coworkingowe i biura serwisowane? Zobacz oferty na Każdy z pracowników przed rozpoczęciem pracy zostanie dokładnie przeegzaminowany ze znajomości przepisów taryfy biletowej, regulaminu przewozów, ale również z postępowania w różnych sytuacjach zdarzających się w pojazdach komunikacji miejskiej, np. prowokowania ze strony pasażerów - zapowiedział Dziemieszczyk. Czytaj też: Pogryzienia i złamania - niebezpieczny zawód kontrolera biletów "Taki egzamin będzie w teorii, natomiast później przed dopuszczeniem do samodzielnej pracy w terenie będzie jeszcze prawdopodobnie osiem, być może jeszcze więcej godzin dodatkowej pracy wspólnie z naszymi już doświadczonymi kontrolerami i dopiero ich ocena pozwoli na wystawienie certyfikatu do samodzielnej pracy" - wyjaśnił dyrektor pionu handlowego ZTM. Kontrolerzy będą ponadto musieli wykazać się minimum średnim wykształceniem oraz znajomością języków obcych - angielskiego lub rosyjskiego. Przy wyborze najkorzystniejszej oferty głównym czynnikiem będzie cena za świadczone usługi, ale ZTM będzie chciał również, by jak najwięcej pracowników było zatrudnionych na etat. Dyrektor ZTM Wiesław Witek podkreślił, że Zarząd pracując nad nowym przetargiem chce wziąć na siebie pełną odpowiedzialność za jakość pracy kontrolerów oraz przyjąć na siebie całą sferę spraw związanych z windykacją. Witek dodał, że zatrudnienie nowych kontrolerów ma służyć uszczelnieniu systemu biletowego w mieście. PODOBAŁO SIĘ? PODZIEL SIĘ NA FACEBOOKU Działania wojenne we wrześniu 1939 roku spowodowały spore zniszczenia infrastruktury na terenie Warszawy. Kilka wagonów silnikowych oraz doczepnych użyto do budowy barykad u zbiegu ulic Marszałkowskiej i Nowogrodzkiej oraz w rejonie Szczęśliwic, w czym pomagali również pracownicy EKD. Zatrudnieni w EKD znaleźli się licznie wśród obrońców stolicy, biorąc udział w walkach na jej przedpolach na linii Ochota – Wola. Ogromny zapał i ofiarność pracowników EKD umożliwiła przywrócenie kursowania pociągów na całej trasie do centrum Warszawy już w początkach listopada 1939 roku. Od pierwszych miesięcy okupacji znacznie wzrosła liczba pasażerów przewożonych na linii EKD, co było skutkiem wprowadzonych z przyczyn wojskowych ograniczeń w ruchu pociągów na warszawskim węźle kolejowym. Ponadto wielu mieszkańców Warszawy, w obawie przed bombardowaniami czy też ograniczeniami wprowadzonymi w stolicy, przeniosło się na tereny podmiejskie, w większości położone właśnie wzdłuż linii EKD. Liczba przewiezionych pasażerów wzrosła z 4,23 mln w 1939 roku do 7,25 mln w 1940 roku. Władze okupacyjne wyznaczyły w przedsiębiorstwie przymusowego zarządcę z kolei niemieckich, jednakże kierownictwo wykonawcze pozostało w rękach polskich. Umożliwiło to dodatkowe „nieoficjalne” zatrudnianie wielu ukrywających się osób. Struktura organizacyjna zakładu pozwalała zatrudnić ponad 3 razy więcej osób niż wynikałoby to z faktycznego zapotrzebowania. Umundurowanie kolejarskie chroniło przed zatrzymaniami i wywózką np. na roboty przymusowe. Personel EKD starał się również chronić przewożonych pociągami pasażerów, ostrzegając przed rewizjami bądź łapankami. Niemal od początku okupacji na EKD zaczęły powstawać komórki organizacyjne ośrodków ruchu oporu, spośród których największe znaczenie odgrywał oddział Armii Krajowej. Najważniejszymi operacjami, jakie prowadzono były: przerzut broni, wywiad i kontrwywiad. Stacja „Podkowa Leśna Główna” w okresie szczytu przewozowego, lata okupacji podczas II wojny światowej. Wagony doczepne EKD otrzymały numerację od 501 w czasie walk o Warszawę we wrześniu 1939 r. wagon silnikowy nr początkowa linii EKD przy ul. Nowogrodzkiej w Warszawie w czasie okupacji, początek lat 40-tych XX w. Tłumy osób przewijających się codziennie przez linię EKD były rezultatem wprowadzenia przez władze okupacyjne znacznych ograniczeń na liniach PKP. Lata 1941-1942 to okres, w którym pociągi EKD przewiozły ponad 10 mln pasażerów rocznie. W 1942 roku nowy okupacyjny zarządca kolei dojazdowych w Warszawie po zapoznaniu się ze stanem technicznym, taborem, zapleczem i metodami pracy obowiązującymi w poszczególnych przedsiębiorstwach, zaczął wprowadzać usprawnienia, typowe dla niemieckiego systemu gospodarowania. Interesującą innowacją było rozpoczęcie wydawania z dniem 21 stycznia 1943 roku „Dziennika Służbowego”, w którym można było znaleźć bieżące informacje o przewozach na danej linii. Tereny wszystkich przystanków i stacji kolejek dojazdowych (również na linii EKD) ogrodzono, pozostawiając dla pasażerów tylko jedno wejście. Niektóre punkty odprawy podróżnych były obsadzone przez kontrolerów biletów, którzy nie tylko sprawdzali wchodzących na perony, ale także odbierali wychodzącym wykorzystane bilety. W czasie działań wojennych nie zaniedbano spraw związanych z rozbudową zaplecza technicznego. Główna hala przeglądowa dla taboru, zbudowana w latach 20., musiała zostać przystosowana do zwiększającego się z roku na rok zakresu napraw wagonów. Do stopniowej rozbudowy zaplecza przystąpiono na przełomie 1940 i 1941 roku. Po wschodniej stronie hali dobudowano spawalnię i kompletne zaplecze sanitarne, przebudowano zaś stolarnię i lakiernię. Rozbudowa zaplecza umożliwiła wprowadzenie pełnego cyklu naprawczego dla taboru, wykonywanego przez wyspecjalizowane stanowiska – od przeglądów codziennych przez naprawy średnie po remonty generalne. Istotną kartą w historii EKD był okres Powstania Warszawskiego. 1 sierpnia 1944 roku tuż przed godz. 17 łączność ze stolicą przerwano, a ruch ograniczono tylko do Podkowy Leśnej. Pomimo trwających walk do Śródmieścia podesłano w godzinach nocnych specjalny pociąg, aby mógł zabrać pasażerów i pracowników EKD, którzy znaleźli schronienie w kolejowej poczekalni. Podczas akcji masowego wywożenia mieszkańców Warszawy – z wykorzystaniem pociągów EKD – do Obozu Przejściowego (Dulag 121) na terenie Warsztatów Kolejowych w Pruszkowie udało się ocalić sporą grupę osób, podstawiając na przystanku w Tworkach składy „manewrowe”. Pod koniec 1944 roku wojska okupacyjne rozpoczęły systematyczne niszczenie urządzeń i wyposażenia linii EKD. Przygotowano się do wysadzenia całej nawierzchni linii. Dzięki ofiarnej postawie załogi EKD sabotującej akcję poprzez ukrywanie wielu elementów wyposażenia czy też demontaż słupów oraz taboru pod pozorem naprawy, Niemcy zdołali wywieźć tylko niewielką część majątku. Kompleksowe zniszczenie linii nie nastąpiło z uwagi na szybki odwrót wojsk niemieckich przed zbliżającą się ofensywą ze wschodu. Nie udało się ocalić elektrowni w Pruszkowie, która została wysadzona 16 stycznia 1945 roku. W przeddzień wyzwolenia stolicy ruch pociągów został całkowicie wstrzymany. Stacja „Komorów” w czasie okupacji. Linia EKD cieszyła się wówczas ogromną popularnością wśród mieszkańców nie tylko bliższych, ale i dalszych okolic, odwrotnie proporcjonalną do zainteresowania wojsk niemieckich, które sporadycznie zapuszczały się na te tereny. Umożliwiło to rozwinięcie na szeroką skalę działań konspiracyjnych ruchu przystanek linii EKD w podwarszawskich wówczas Włochach. Władze okupacyjne wprowadziły limitowany dostęp do przystanków i stacji kolejowych, ograniczony wyłącznie dla posiadaczy ważnych biletów, którzy każdorazowo byli poddawani kontrolom.

godziny pracy kontrolerów biletów warszawa